Innowacyjność na wagę euro

Posted Posted in Ekoinnowacje, Ekorozwój, Innowacje, Przemysł, Przemysł 4.0

27 państw osiągnęło podczas szczytu Rady Europejskiej w Brukseli porozumienie w sprawie budżetu UE na lata 2021-2027 w tym nowego Funduszu Odbudowy po pandemii koronawirusa.

W ramach nowego budżetu UE na lata 2021-2027 do Polski trafi około 139 mld euro w formie dotacji oraz 34 mld euro w pożyczkach.W przeliczeniu na złotówki oznacza to, że Polska będzie mogła skorzystać z ponad 776 mld zł wsparcia (w cenach bieżących), w tym: 623 mld zł w formie dotacji i 153 mld zł w formie niskooprocentowanych pożyczek.

Polska będzie więc nadal największym beneficjentem polityki spójności w UE i otrzyma 66,8 mld euro.

Dodatkowe środki z polityki spójności w odpowiedzi na kry-zys to szacunkowo 3 mld euro, a środki ze Wspólnej Polityki Rolnej dla Polski to 28,5 mld euro.

Polska będzie też największym beneficjentem Funduszu Sprawiedliwej Transformacji i otrzyma z tego tytułu 3,5 mld euro.

Środki unijne, które otrzyma Polska, mają pomóc w odbudowie i umocnieniu gospodarki po pandemii koronawirusa, a także pozwolić na realizację unijnych celów w latach 2021-2027.Zanim jednak wkroczymy w nową perspektywę unijną i uruchomione zostaną pierwsze konkursy (co zapewne nie nastąpi zbyt szybko), przedsiębiorcy mogą skorzystać jesz-cze z możliwości, jakie oferuje im aktualny Harmonogram naborów wniosków na rok 2020 w ramach Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój.Innowacje w sektorze rolnym.

Dla projektów badawczo-rozwojowych uruchomiono kolejny nabór wniosków w popularnym wśród przedsiębiorców pro-gramie Szybka Ścieżka (Działanie 1.1.1 PO IR), jednak tym razem w dedykowanej ścieżce tematycznej „Agrotech”.

Narodowe Centrum Badań i Rozwoju przeznaczy 100 mln zł z Funduszy Europejskich na wsparcie nowych technologii w sektorze rolnym

Celem konkursu jest podniesienie konkurencyjności polskich firm pracujących nad projektami z zakresu robotyzacji i automatyzacji, cyfryzacji czy produkcji rolno-spożywczej przyjaznej środowisku.

Nabór wniosków w konkursie rozpocznie się 10 września i potrwa do 6 listopada 2020 r.O wsparcie w ramach konkursu Szybka Ścieżka „Agrotech” mogą ubiegać się przedsiębiorstwa, zarówno MŚP, jak i duże firmy oraz konsorcja składające się z przedsiębiorców lub przedsiębiorców i jednostek naukowych.

Dodatkowo projekt musi być realizowany w regionie słabiej rozwiniętym tj. poza województwem mazowieckim.Agenda badawcza nowego konkursu NCBR określa 6 głównych obszarów tematycznych, w które wpisywać mają się finansowane projekty, są to:

  • automatyzacja i robotyzacja w rolnictwie,•mechanizacja w rolnictwie,
  • aplikacje i zaawansowane usługi cyfrowe dla optymalizacji, predykcji i symulacji procesów, oraz efektywna digitalizacja produkcji, przetwarzania i zarządzania w rolnictwie,
  • rolnictwo precyzyjne (smart fields),
  • zrównoważone rolnictwo i przetwórstwo rolno-spożywcze, innowacyjna żywność, biotechnologia rolnicza,
  • bioenergia i biomateriały.

W ramach programu możliwe jest ubieganie się o dofinansowanie unijne do 80% kosztów kwalifikowanych projektu.

Dla pojedynczego MŚP minimalna wartość kosz-ów kwalifikowalnych to 1 mln zł, w przypadku dużych firm lub konsorcjów 2 mln zł.

Jakie projekty mogą starać się o dofinansowanie?

O dofinansowanie we wszystkich konkursach „Szybkiej Ścieżki” mogą starać się projekty, których efektem będzie stworzenie i wprowadzenie na rynek nowego lub znacząco ulepszonego produktu, usługi czy procesu.

Wsparciem można objąć takie koszty jak m.in. wynagrodzenia zespołu projektowego, usługi badawcze, koszty operacyjne (materiały, surowce).

W ramach działania współfinansowane są projekty celowe obejmujące badania przemysłowe i prace rozwojowe albo prace rozwojowe, aż do wytworzenia prototypu.

Dodatkowo dofinansowane na poziomie 90 proc. mogą być także typowe prace przedwdrożeniowe już po zakończeniu badań, ale przed wdrożeniem innowacji do praktyki produkcyjnej przedsiębiorstwa.

Prace przedwdrożeniowe obejmują działania przygotowawcze do wdrożenia wyników badań i umożliwiają doprowadzenie rozwiązania będącego przedmiotem projektu do etapu, kiedy będzie można je skomercjalizować.

W szczególności takimi pracami mogą być np. opracowanie dokumentacji wdrożeniowej, usługi rzecznika patentowego, testy, certyfikacja czy badania rynku.Inne innowacje w sektorze MŚP.

Ciekawa alternatywa dla firm…

Ciekawą alternatywą dla firm, które nie prowadzą u siebie prac badawczo-rozwojowych, a chciałyby jednak opracować coś nowego i przetestować przed wdrożeniem rozwiązania na rynek, istnieje możliwość sfinansowania prac B+R w ramach programu Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości.

Jeśli firma nie posiada zaplecza kadrowego czy infrastruktury, aby samodzielnie opracować technologię dla własnego pomysłu, warto zainteresować się działaniem 2.3.2 PO IR Bon na innowacje dla MŚP.

W ramach niego można otrzymać dofinansowanie do 85 proc. na zakup usługi od jednostki badawczo-naukowej (w tym Centrów Badawczo-Rozwojowych) dotyczącej opracowania i przetestowania odpowiedniej technologii/wyrobu wraz z wytworzeniem prototypu oraz całej dokumentacji wdrożeniowej.

Nabór wniosków będzie trwał do 30 września 2020 r.

Wdrożenie innowacji do produkcji

W sytuacji, kiedy przedsiębiorstwo już zakończyło prace B+R (samodzielnie lub na zlecenie) i jest gotowe, aby taki udoskonalony produkt lub technologię skomercjalizować i wdrożyć do działalności produkcyjnej, to wtedy kluczowe stają się koszty związane z uruchomieniem zakładu produkcyjnego.

Przedmiotem dofinansowania w ramach projektu wdrożeniowego mogą być wydatki inwestycyjne bezpośrednio związane z komercjalizacją wyników B+R oraz doradztwo niezbędne do wdrożenia wyników prac B+R, czyli wydatki konieczne do uruchomienia produkcji nowego produktu lub świadczenia nowej usługi.

W ramach dostępnych programów przedsiębiorcy mogą pozyskać dofinansowanie na realizację działań tradycyjnie postrzeganych jako działania inwestycyjne, m.in.:

  • zakup gruntu,
  • zakup lub budowa hali produkcyjno-magazynowej,
  • remont obecnie posiadanej nieruchomości celem jej dostosowania do wymogów projektu,
  • zakup maszyn, urządzeń czy linii technologicznej,
  • zakup wartości niematerialnych i prawnych (patenty, licencje, know-how, nieopatentowana wiedza techniczna).

Poziom dofinansowania uzależniony jest od wielkości przedsiębiorstwa i województwa, w którym zlokalizowana zostanie planowana inwestycja.

Możliwe jest pozyskanie dofinansowania nawet do 70 proc. kosztów inwestycji.

Wnioski o dofinansowanie tego typu projektów można składać do Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK).

Nabór do kredytu na innowacje technologiczne rozpoczął się 1 czerwca 2020 r. i potrwa do 30 grudnia 2020 r., z zastrzeżeniem, że konkurs podzielony jest na rundy, w ramach których nabór wniosków o dofinansowanie odbędzie jeszcze się w następujących terminach:

  • od 01.09.2020 r. do 30.09.2020 r. (runda 4),
  • od 01.10.2020 r. do 29.10.2020 r. (runda 5),
  • od 30.10.2020 r. do 30.11.2020 r. (runda 6),
  • od 01.12.2020 r. do 30.12.2020 r., godz. 15:00 (runda 7).

Kredyt na innowacje technologiczne w nowej odsłonie wprowadza wiele zmian przyjaznych dla wnioskodawcy, m.in.:

  • Nowość lub znaczące ulepszenie produktu, lub usługi w skali przedsiębiorstwa –innowacja w skali kraju nie będzie już wymagana do uzyskania dotacji.
  • Zniesienie wymogu 25 proc. wkładu własnego w projekt –nawet 100% kosztów kwalifikowalnych będzie mogło być finansowanych kredytem technologicznym.
  • Zniesienie limitu 6 mln zł dofinansowania na projekt –przyznane dofinansowanie będzie zgodne z Mapą Pomocy Regionalnej (tj. maksymalnie do 70 proc.) bez dotychczasowego limitu 6 mln zł.4.Rozszerzenie katalogu wydatków kwalifikowalnych.

Czy Polska stoi innowacyjnością?

Posted Posted in Ekorozwój, Innowacje, Przemysł 4.0

W europejskim rankingu innowacyjności Polska wyprzedziła zaledwie trzy kraje.

Nasz sektor małych i średnich przedsiębiorstw jest najbardziej zacofany w UE, a systemy innowacji krajów nordyckich są ponad dwa razy bardziej wydajne niż nadwiślański.

Według wolnorynkowej opowieści o kapitalizmie rozwój zawdzięczamy pojedynczym innowatorom, którzy dzięki talentowi i pracy wymyślali przełomowe wynalazki w umownym garażu.

Następnie komercjalizowali swoje dzieła, dzięki czemu stopniowo upowszechniały się one wśród konsumentów – najpierw tych najbogatszych, a kiedy ich cena spadała, mogli sobie na nie pozwolić także przeciętni obywatele.

Wystarczy więc nie przeszkadzać owym genialnym wynalazcom, a zasypią nas przełomowymi rozwiązaniami, które wciąż na nowo zmieniać będą nasze życie nie do poznania.

W rzeczywistości jednak sprawy mają się zupełnie inaczej. Innowacyjność gospodarki to efekt działania mnóstwa czynników oraz współpracy wielu osób.

Nawet największy geniusz nie stworzy i nie wdroży dziś niczego wybitnego, jeśli otoczenie nie będzie mu na różne sposoby sprzyjać.

Jeśli nie znajdzie wykształconych współpracowników, nie zdobędzie środków finansowych na działalność czy nie będzie dysponował odpowiednią infrastrukturą, która umożliwi mu prowadzenie badań i eksperymentów. Inaczej mówiąc, innowacyjność to efekt pracy grupowej.

A na poziomie kraju – wypadkowa całego systemu ekonomiczno-społecznego.

Tak też rozumiana jest innowacyjność np. w unijnym indeksie „European Innovation Scoreboard 2020”.

Państwa członkowskie zestawione są w nim na podstawie 27 wskaźników, które tworzą 10 większych kategorii.

Wśród wskaźników nie znajdziemy „liczby geniuszy na 100 tysięcy mieszkańców”.

Są za to na przykład publiczne oraz prywatne nakłady na badania i rozwój czy dostępność internetu szerokopasmowego.

Analiza rankingu EIS 2020 pokazuje, że innowacyjność to tworzony przez lata system, którego budowa najlepiej wychodzi krajom stawiającym na pierwszym miejscu współpracę, a nie rywalizację.

Nie najlepiej to świadczy o Polsce, która od lat występuje w nim na szarym końcu, choć słowo „innowacje” odmieniano u nas w mijającej dekadzie przez wszystkie przypadki.

W najnowszej edycji znów wypadliśmy bardzo słabo, wyprzedzając zaledwie trzy kraje.

Pełzająca poprawa

W EIS kraje członkowskie zestawione są pod względem „wydajności systemu innowacji” w odniesieniu do rankingu z 2012 roku.

Polski system innowacji został oceniony na 64 procent średniej UE z roku 2012, co dało nam czwarte miejsce od końca.

Za nami są tylko Chorwacja, Bułgaria oraz Rumunia.

Co ciekawe, choć ten ostatni kraj bywa w ostatnim czasie pokazywany jako wzór wolnorynkowych przemian, to jako jeden z dwóch zaledwie członków UE pogorszył swój wynik w ciągu dekady (drugim jest Słowenia).

W roku 2012 rumuński system innowacji był oceniony na 40 procent średniej UE, a w 2020 roku już tylko na 34 procent, co dało mu ostatnie miejsce.

Na pierwszych trzech znalazły się kraje nordyckie – Szwecja, Finlandia i Dania – których systemy innowacji zostały ocenione na ponad 140 procent średniej UE z roku 2012.

To ponad dwukrotnie lepiej niż system w Polsce.

Wysokie podatki, w Danii wręcz bardzo wysokie, oraz niskie nierówności społeczne (a w Finlandii niezwykle niskie) najwyraźniej nie przeszkodziły im w stworzeniu otoczenia wspierającego innowacyjność.

A można wręcz postawić tezę, że im w tym pomogły.

Gospodarki krajów członkowskich zostały podzielone na cztery grupy – skromni innowatorzy, umiarkowani innowatorzy, silni innowatorzy oraz liderzy innowacji.

Do pierwszej grupy trafiły tylko Bułgaria i Rumunia.

Liderami innowacji, poza trzema państwami nordyckimi, zostały także Holandia i Luksemburg.

Polska trafiła do grupy umiarkowanych innowatorów, która zawiera państwa w przedziale 50–95 procent średniej UE, ergo zostaliśmy nimi ledwo, ledwo.

Co gorsza, tempo poprawy zachodzące nad Wisłą jest dalekie od najlepszych.

Pięć państw poprawiło swój wynik w stosunku do 2012 roku o ponad 20 punktów procentowych – Litwa (o 28 punktów), Malta, Łotwa, Portugalia i Grecja (!).

Te pięć krajów najszybciej poprawiało swoje systemy innowacyjności w mijającej dekadzie.

Polski system innowacji został oceniony o 13 punktów wyżej niż w roku 2012, co dało nam dziewiąte miejsce w UE pod względem tempa poprawy.

To znaczy, że nasza innowacyjność poprawia się w tempie dwukrotnie niższym niż Litwy czy Łotwy.

Małych innowatorów brak

Polski system innowacji jest słaby z powodu kilku elementów, które szczególnie mu ciążą.

Bardzo słabo wypadamy pod względem „atrakcyjności systemu badawczego”, głównie z powodu bardzo niskiej liczby doktorantów na uczelniach zagranicznych, ale także niskiej liczby cytowanych publikacji.

Od 2012 roku w tym obszarze zaszła jednak dwukrotna poprawa.

Tradycyjnie leży u nas „wsparcie finansowe” dla innowacji.

Wydatki sektora publicznego na badania i rozwój w stosunku do roku 2012 zostały ocenione prawie dwukrotnie gorzej.

Bardzo źle wygląda także nadwiślański poziom współpracy, określony w EIS jako „sieciowanie”.

Współpraca małych i średnich przedsiębiorstw w zakresie innowacji jest obecnie nawet gorsza niż w roku 2012.

Nad Wisłą mało jest także publiczno-prywatnych projektów badawczych.

Zupełnie katastrofalnie wypadamy jednak w kategorii „innowatorzy”, na którą składają się wskaźniki dotyczące innowacyjności sektora małych i średnich przedsiębiorstw (MSP).

Z powodu bardzo niskiego poziomu innowacji produktowych wdrażanych przez MSP, a także zerowych innowacji organizacyjnych, Polska uzyskała w tym obszarze wynik 14 procent średniej UE z 2012 roku.

To spadek o 7 punktów w ciągu niecałej dekady.

Dziwi to tym bardziej, że małych i średnich przedsiębiorstw ci u nas dostatek, a formalne wskaźniki przedsiębiorczości (liczba przedsiębiorstw, odsetek samozatrudnionych itd.) należą w Polsce do najwyższych w UE.

Jak jednak widać, polskie MSP, które według wolnorynkowych komentatorów spod znaku Adama Smitha są solą tej ziemi i lokomotywą gospodarczego rozwoju, w rzeczywistości są zacofane i niechętne do wdrażania nowatorskich rozwiązań.

Tylko rumuńskie małe i średnie przedsiębiorstwa wypadają pod tym względem gorzej od polskich.

Jest też jednak kilka obszarów, których Polska nie musi się wstydzić.

Polskie „środowisko przyjazne innowacjom” jest ponad dwukrotnie lepsze niż przeciętna UE z 2012 roku, głównie dzięki rozpowszechnieniu internetu szerokopasmowego.

W tym obszarze jednak wszystkie kraje zanotowały ogromny postęp, więc w sumie otoczenie proinnowacyjne w Polsce jest ósme we Wspólnocie.

Lepiej niż średnia UE z roku 2012 wypadamy także pod względem zatrudnienia – mowa szczególnie o zatrudnieniu w „szybko rosnących przedsiębiorstwach”.

Jako całość nieźle wypadły także inwestycje przedsiębiorstw, jednak ten obszar ciągnęły przede wszystkim innowacje niezwiązane z prowadzeniem badań.

Tradycyjnie w miarę nieźle wygląda również polski „kapitał społeczny”, a w szczególności odsetek osób z wyższym wykształceniem.

Gdyby nie katastrofalnie niska liczba nowych doktorów, zostałby on oceniony znacznie wyżej – a tak jest szósty od końca.

Współpraca ponad wszystko

Czego właściwie uczy nas najnowsza edycja „European Innovation Scoreboard”?

Oczywiście poza tym, że wysokie podatki oraz niskie nierówności nie stoją bynajmniej w sprzeczności z innowacyjnością, a wręcz przeciwnie, mogą iść z nią w parze?

Analizując wyniki najlepszych innowatorów, widzimy, że kluczowe są obszary związane ze współpracą oraz usługami publicznymi.

Mowa o „kapitale społecznym” i „atrakcyjności systemu badawczego”, które są związane głównie z edukacją publiczną i szkolnictwem wyższym.

A także o „sieciowaniu” i „środowisku przyjaznym innowacjom”, na które składają się wskaźniki dotyczące współpracy sektora prywatnego z publicznym oraz infrastruktury (internet szerokopasmowy).

Wszystkie kraje nordyckie, zajmujące trzy pierwsze miejsca w europejskim rankingu innowacyjności, mają bardzo wysokie wskaźniki właśnie w tych czterech obszarach, zaś w pozostałych mają różne – czasem wysokie, czasem niskie.

Polska naprawdę dobrze wypada tylko w jednym z nich – czyli w „środowisku przyjaznym innowacjom”. Poziom współpracy („sieciowanie”) wygląda nad Wisłą katastrofalnie, podobnie jak „system badawczy”.

Kraje nordyckie nie stały się więc liderami innowacji, wierząc w zbawczą rolę indywidualnej przedsiębiorczości, tylko inwestując w sektor publiczny i tworząc konsensualny model ekonomiczno-społeczny, który skłania do współpracy.

Indywidualna przedsiębiorczość, której jest pod dostatkiem chociażby w biednych krajach afrykańskich, nie jest w stanie zrobić czegoś z niczego.

Innowacyjność nie jest też wypadkową liczby geniuszy składających roboty w garażach, tylko otoczenia instytucjonalno-społecznego, które zapewnia bezpieczeństwo, publiczną infrastrukturę, a także edukacyjne i finansowe możliwości wszystkim obywatelom do rozwijania swoich talentów w wybranych branżach.

System ekonomiczno-społeczny oparty na indywidualnej zaradności, w którym główną ideą jest rywalizacja, a nie współpraca, może zostać co najwyżej „umiarkowanym innowatorem”, takim jak Polska.

Źródło: krytyka polityczna